sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział I


Słońce ciepłymi promieniami otulało moją twarz. Lato. Lubiłam tą porę roku. Nie tylko dlatego że nie trzeba chodzić do szkoły. A więc dlaczego? Nie mam pojęcia. Po prostu ją lubiłam i już.
- Sav.. Savannah! Savannah Elanor Grande!  -Spojrzałam na brunetkę która szła obok mnie. Była bardzo ładna. Duże niebieskie oczy. Brązowe długie zazwyczaj proste włosy. Smukła sylwetka. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Spytała lekko podirytowanym głosem.
- Słucham, słucham.
- Właśnie widzę! To co ja przed chwilą powiedziałam? - Chciałam brunetce odpowiedzieć lecz nie zrobiłam tego gdyż bezczelnie mi przerwano. - Słuchaj wiem że jest ci trudno po odejściu ojca do jakiejś tapeciary. Ale no człowieku dajże spokój. Już ponad 5 lat z wami go nie ma. O co ci w ogóle chodzi? Zawsze cieszyłaś się życiem raptem na wspomnienia ci się zebrało..
Spojrzałam na nią rozczarowana. Nigdy nie mówiła o moim ojcu jako o kimś.. O kimś kto zostawia niewinne, bezbronne dziecko z matką sam na sam. Ale z drugiej strony dziewczyna miała rację. Nie ma nad czym rozpaczać. Co się stało to się nie odstanie.
- Weź się tak nie spinaj. - Zaśmiałam się lecz po chwili pożałowałam tych słów. Przyjaciółka wpatrywała się na mnie jakby miała mnie za chwilę uderzyć. - Choć pójdziemy się przejść.
~*~
Zapaliłem kolejnego papierosa czując że brzuch zaczyna dawać znaki że nie chce go przyjąć. Nie zwróciłem na to uwagi i po chwili już zaciągałem się tytoniem.
- Ty debilu. Nie tak miało wyglądać twoje życie. Nie miałeś siedzieć nocami przy plaży popijać wódkę i palić papierosy. Miałeś przestać do tego wracać. - Zaśmiałem się ironicznie. - Jesteś chory Justin. I tylko tyle ci powiem. Dlaczego? Bo kto o zdrowych zmysłach gada sam do siebie. Głupek.. - Zaciągnąłem się jeszcze raz i chwyciłem prawie pustego Burbona. - Chcesz się zabić prawda. Nie masz litości. - Ledwo wstałem i podszedłem do wody zmaczając swoje nowe buty. - Nie masz serca..
-Nie prawda. Masz serce. Wszyscy je mają.
Usłyszałem za sobą głos. Po wypowiedzeniu tych słów mogłem jedynie stwierdzić że mówiła to dziewczyna. Odwróciłem się. Faktycznie była to dziewczyna.  Była całkiem ładna. Jasno brązowe włosy. Niebieskawe oczy. Szczupła. Strasznie mi kogoś przypominała. Przyjrzałem się jej dokładnie.
- Skąd możesz to wiedzieć? - Prychnąłem odwracając głowę w stronę zachodu słońca.
- Stało się coś? Mogę ci pomóc jeśli chcesz ?
- Niby jak?
- Możesz mi powiedzieć co się stało. Podobno jak człowiek powie swoje zmartwienie komuś nieznajomemu to.. To mu po prostu ulży. - Zobaczyłem jak uśmiecha się i siada  w miejscu gdzie przed chwilą siedziałem. Czułem że mogłem jej powiedzieć wszystko co mnie trapiło co trzymałem w sercu. Usiadłem delikatnie obok niej i zacząłem swój długi monolog.
- Znaliśmy się prawie od przedszkola. Zawsze się w niej podkochiwałem. Była śliczna. Miała długie blond włosy. Niebieskie oczy. Śliczny perłowy uśmiech. Niespełna dwa lata temu zebrałem się na odwagę i powiedziałem jej co do niej czuje. Odwzajemniła moje uczucia. Byliśmy wspaniałą parą.. Przynajmniej wszyscy tak twierdzili. Wszystko się między nami układało dopóki.. - Spuściłem głowę żeby nieznajoma nie zauważyła delikatnie spływających po moim policzku łez. Jednym ruchem szybko je otarłem.- Jej ojciec zaczął się nad nią znęcać. Był ..
- Spokojnie możesz mi powiedzieć.
- Wiesz dziwnie się czuje przecież nawet cię nie znam. Dlaczego w ogóle dałem się wciągnąć. Po co ci to mówię? - Delikatnie dotknęła mojej ręki a wtedy otworzyłem się przed nią. Miała rację zrobiło mi się lepiej kiedy jej to wszystko powiedziałem. Spojrzałem się na nią, nasze tęczówki spotkały się. Odwróciłem szybko wzrok. Chwilowo panowała pomiędzy nami cisza. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć a tym bardziej jak się zachować.
- To .. Przykre. - Stwierdziła przerywając między nami .. Idealną? Ciszę.
~*~
- Jestem Savannah. - Spojrzałam się na chłopaka. Było mi go szkoda. Nie wiedziałam że aż tak życie może dać po gębie. Usłyszałam ciche westchnięcie i po chwili poczułam jak chłopak mnie podnosi.
- Justin. - Spojrzał na mnie hipnotyzując swoimi brązowymi tęczówkami. Chłopak przybliżył się do mnie. Poczułam nieprzyjemny zapach składający się z tytoniu i alkoholu.- Dziękuje za wysłuchanie. - Szepnął mi prosto do ucha i gdyby nigdy nic po prostu sobie poszedł.

_____________
Częściowo podoba mi się ten rozdział częściowo nie. Wiem spieprzyłam zarówno jak i początek jak i końcówkę.  No nic. Zauważyłam że dużo osób wchodzi na mojego bloga ale tylko dwie osoby zostawiają komentarz więc .. Następny rozdział dodam jak będzie przynajmniej 10 komentarzy.

czwartek, 10 stycznia 2013

Prolog.


Stał nad grobem. Patrzył w złociste jeszcze świeżo wyryte literki, które tworzyły całość. Melanie Smith. Jego miłość. Samobójstwo ? Złe życie ? Czemu się zabiła ? Nikt nie znał na to odpowiedzi. Nawet on.. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów biorąc jednego do ust. Usiadł obok tablicy wdmuchując zapach tytoniu. Jeździł palcami po złotych literach. Wiedział, że tam będzie jej o stokroć razy lepiej.

~*~

Wakacje. Czas radości, zabawy, przede wszystkim czas wolny. Jednak nie dla niego.
- Siedzisz tu od pięciu dni. Błagam Cię zrób coś w końcu. Wiem.. Po stracie Melanie wszystkim nam jest ciężko ale musisz sobie jakoś z tym poradzić. Najlepiej.. Zapomnij..
Spojrzał na rodzicielkę oczyma pełnymi złości. Co ona sobie wyobrażała? Zapomnieć? Dać sobie z tym spokój?
- A pamiętasz jak mam na imię? - Syknął nie przestając patrzeć w oczy matki. Odwróciła wzrok. - Widzisz ? To weź kurwa zapomnij! - Wstał gwałtownie delikatnie popychając matkę do tyłu. - I co łatwo?
- Justin! - Usłyszała tylko trzask frontowych drzwi.
Zapomnieć? - prychnął kopiąc kamień. - Jak? Puścił się biegiem na cmentarz gdzie jego uwagę zwróciła blondynka siedząca przy nagrobku jego zmarłej dziewczyny. Ilustrował ją wzrokiem. Czy.. To ona? Boże przecież to .. chore! Nie możliwe! Chłopak podszedł do dziewczyny dostrzegając że gdzieniegdzie była ubrudzona..
- Justin! Myślałam, że mnie zostawiłeś! Tam było tak ciemno .. - Dziewczyna trząsła się ze strachu i na oczach chłopaka zaczęła szlochać. - Nie mogłam oddychać.. A w końcu zobaczyłam światło więc poszłam w stronę tego światła.. Nie było cię! Wiesz jak się wystraszyłam?! - Dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go z całej siły.
- Melanie.. - Odwzajemnił uścisk dziewczyny. Melanie?! Stój Justin przecież to nie dorzeczne! Jak? Przecież ona jest.. Jest tam. Chłopak spojrzał na nagrobek i w tym momencie zorientował się że stoi sam po środku pustego cmentarza.


~*~*~
I jak wam się podoba ? Bo mnie jednak nie za bardzo. Im więcej razy to czytam uważam że jest to beznadziejne.. Czekam na komentarze. Chciałabym aby były one jak najbardziej szczere. Proszę też o uwagi co waszym zdaniem powinnam zmienić a co zostawić.